DarthLeRu
Sith
Dołączył: 13 Maj 2006
Posty: 500
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 12:19, 22 Lip 2006 Temat postu: Zemsta Sith'a - opowiadanie |
|
|
Statek "Cień Jade"" zaczął podchodzić do lądowania na małej, położonej w Sektorze Wspólnym planecie zwanej Iridonia. Luke Skywalker usłyszał radosny świergot Artoo, który obwieszczał zgodę obrony planetarnej na lądowanie. Od czasu podbicia Coruscant, przez najeźdźców z innej galaktyki-Yuuzhan Vongów, pozostałe wolne planety wzmogły swoją czujność. Każdy statek dokładnie skanowano, poszukując biotechnologii Yuuzhan. Luke wybrał się na Iridonię wraz ze swoją żoną, Marą, ponieważ dwa tygodnie wcześniej zginął tu jego uczeń, Kai Vipsin który został wysłany na Iridonię w celu zdobycia zaopatrzenia do Zaćmienia, bazy rycerzy Jedi. Skywalker postanowił odszukać bothankę Terrę Gerral, która towarzyszyła Kaiowi podczas jego misji. Terra została porwana przez Yuuzhan Vongów, kiedy była przewożona na przesłuchanie, lecz Luke wyczuwał w mocy, że ona żyje. Z rozmyślań wyrwał go natarczywy pisk Artoo, który trochę za szybko wjechał do kabiny sterowniczej.
- Co się stało, Artoo? - spytał niecierpliwie Mistrz Jedi.
Mały robot astromechaniczny odpowiedział mu kolejną serią pisków, i skierował swoją małą kopułkę na iluminator. Skywalker także spojrzał na niego, i jego oczom ukazała się pokaźna flota, składająca się z niszczyciela gwiezdnego, paru kanonierek klasy Ranger oraz dwóch kalamariańskich krążowników gwiezdnych.
- Luke, co się dzieje? - do kabiny weszła Mara Jade Skywalker.
- Nie wiem, ale zdaje mi się, że to jest jakaś pułapka.
Mara popatrzyła najpierw na męża, potem na zbliżające się okręty, i mruknęła pod nosem.
- Taaa... Naprawdę bardzo trudno by było się domyśleć.
- Hej! Ja po prostu ustalam fakty. Poza tym to pewnie tylko rutynowa kontrola.
Niszczyciel gwiezdny zaczął aktywować uzbrojenie.
- Do rutynowej kontroli nie potrzeba takiej floty!
Luke zaczął obliczać koordynaty skoku w nadprzestrzeń – tak na wszelki wypadek. Tymczasem jego żona zaczęła marudzić już na dobre.
- Tajna misja, tajna misja... Co ty sobie wyobrażałeś, Skywalker? - Mara usiadła na fotel drugiego pilota- Pewnie już cała Iridonia wie o naszym przybyciu! Już wyobrażam sobie te nagłówki gazet - "Słynny mistrz Jedi i jego małżonka przybywają na Iridonię" - Mogę się założyć, że Yuuzhanie, lub choćby Brygada Pokoju już przygotowują swoje amphistaffy i blastery na spotkanie z nami.
Luke spojrzał z ukosa na Marę i westchnął.
- Optymistka jak zawsze - Odparł sarkastycznie Skywalker zerkając na nią z ukosa. - Przecież ta misja jest ściśle tajna!
Tymczasem na ekranie komunikatora pojawiła się czarno-czerwona twarz, z kolcami na całej górnej części głowy. Była to istota rasy Zabrak, rdzenny mieszkaniec Iridonii.
- Jestem generał Tavra i w imieniu floty wojennej Iridonii, nakazuję wam poddanie się. Nasz niszczyciel gwiezdny - "Wieśniak" za chwilę ściągnie wasz statek do swojego hangaru promieniem ściągającym, i radzę wam się nie opierać.
Transmisja skończyła się. Mara splotła ramiona na piersi i chrząknęła.
- I co teraz powiesz, cwaniaczku? Tajna misja, tak? No, to już chyba będzie twoja ostatnia...
- Och, ucisz się! Nie widzisz, że mamy kłopoty?
Ich dalszą sprzeczkę przerwało histeryczne zawodzenie Threepia , który wpadł do kabiny.
- Ojej! Panie Luke'u, pani Maro! Co z nami będzie?
- Nie wiem, Threepio. - spróbował grzecznie Luke, lecz Threepio już zaczął lamentować nad swoim losem.
- A powinienem pozostać na "Sokole Millenium"...
- Threepio... - Luke zaczął tracić cierpliwość.
- ...Tam bym był bezpieczny z Panią Leią...
- Threepio, proszę...
- ...I z panem Hanem...
- THREEPIO! - Jednocześnie wrzasnęli Skywalkerowie - Jeśli natychmiast się nie uspokoisz, to każę ci wykasować pamięć! - Pogroził biednemu robotowi Luke, jednak i to nie pomogło w uspokojeniu robota protokolarnego, gdyż "Wieśniak" już zaczął się zbliżać do "Cienia".
- Jesteśmy zgubieni! - zdążył wyjęczeć Threepio, gdyż Mara już zaczęła wypychać go na korytarz.
- Po co w ogóle go zabieraliśmy? - Spytała zdenerwowana Jade
Promień ściągający już wciągał "Cień" do swojego hangaru.
- Czemu nie próbowałeś uciekać?
Mistrz Jedi westchnął.
- Od początku nie mieliśmy szans na ucieczkę. Odkąd weszliśmy do atmosfery, byliśmy w pułapce, chociaż jeszcze o tym nie wiedzieliśmy.
Mara spiorunowała męża wzrokiem.Wrota hangaru zamknęły się za nimi. Byli więźniami Zabraków.
Post został pochwalony 0 razy
|
|